Szczególnie przyda Ci się ten poradnik, jeśli zamierzasz zwiedzić półwysep Jukatan.
Zacznę od najważniejszej rzeczy. Nie kupuj waluty peso w Polsce. Najlepszym sposobem jest zakup dolarów, którymi możesz zapłacić dosłownie wszędzie (w sklepach, restauracjach masz podany kurs wymiany). Wymienisz je także bezproblemowo na miejscu. Pamiętaj, żeby tylko nie wymieniać waluty na lotnisku. Kurs jest tam tragiczny. Na mieście znajdziesz znacznie lepsze oferty, w ich kantorach, zwanych Casa De Cambio. Ceny wszędzie będziesz miał w peso $ (S z jednym z przekreśleniem) lub w dolarach (S z podwójnym przekreśleniem). Jeśli będziesz miał wątpliwości, zawsze zapytaj, czy to dolar czy peso. Jeśli jest peso to podziel cenę na 4 i będziesz miał cenę w złotych (zawsze łatwiej jakoś ocenić czy to drogo czy tanio :)). Jeśli chcesz wiedzieć ile to dolarów to 20 peso to 1 dolar.
Ile zabrać pieniędzy? Na 2 tygodnie, chcąc wykupić lokalne wycieczki i posiadając wykupiony pobyt w hotelu to z 600-700 dolarów będzie wystarczające. Na miejscu możesz się żywić kupując żywność w supermarkecie. W centrum Cancún jest ich co najmniej 2. Jeśli preferujesz jedzenie na mieście to już cennik jest różny. Na lokalnych targach dostaniesz 3 tacos w cenie 4 zł, a danie w restauracji od 20 zł / osoba.
Planując pobyt w Cancún polecam Ci wybrać hotel w centrum miasta, będziesz miał okazję zobaczyć, jak żyją lokalni ludzie, no i cena jest atrakcyjniejsza. Większość luksusowych (czyt. drogich) hoteli i plaży umiejscowiona jest w odrębnej części miasta – Zona Hotelera. Dostaniesz się tam autobusem, kursującym co minutę, za 9,50 lub 10,50 peso (2,50zł) w jedną stronę, także nie ma co przepłacać 🙂 Tylko uważaj, kierowcy gnają jak szaleni, chcąc prześcignąć jeden drugiego, żeby tylko zdobyć więcej klientów. Ale szybko się przyzwyczaisz. Szybka jazda oznacza też lepsze chłodzenie dla pasażerów 🙂
Przejazd taksówka radzę zacząć od zapytania kierowcy ile będzie kosztował kurs w docelowe miejsce. Ich samochody nie są posiadają taksometrów więc możesz się niemile zaskoczyć.
W centrum Cancún życie nocne nie istnieje. Największe imprezownie znajdują się we „Władkowie – tak nazywam nadmorskie miejsca, gdzie muzyka gra do rana, tak po naszym Władysławowie”, w samej Zona Hotelera.
Znajdziesz ją tutaj, dostaniesz się tam też autobusem, które kursują przez całą noc, tylko już nie z taką częstotliwością, jak w dzień.
Polecam wjechać na wieżę widokową, z której zobaczysz niesamowite widoki. Bilet nie jest tani, ale warto!
Koniecznością jest też wypad na publiczna plażę – Playa Delfines, gdzie na całej szerokości można wypoczywać. Dostępne są nawet miejsca pod parasolkami. Większość wybrzeża zajmują hotel przy hotelu, a przy nich strefy z ich leżakami. Także ta plaża jest świetnym miejscem, gdzie możesz odpocząć w ciszy i spokoju.
Morze karaibskie jest przepiękne. Plaże są pokryte białym, czystym piaskiem. Niestety w okresie, którym ja byłem (marzec), jej duża część pokryta jest glonami po okresie zimowym. Są one sukcesywnie usuwane i pewnie w późniejszych miesiącach jest jeszcze piękniej.
Pamiątki, ach te pamiątki. Od razu warto odwiedzić jakiś supermarket i zapisać sobie ceny kilku rzeczy, które nam się podobają, będzie to bardzo przydatne przy targowaniu.
W Cancún istnieją 2 targowiska: Mercado 28 i 23. Piszę nie bez przyczyny w tej kolejności, gdyż to pierwsze jest stworzone dla turystów, ale tak żeby wyciągnąć z ich kieszeni jak najwięcej. Wyobraź sobie, że pewien sprzedawca, zobaczywszy, że jestem zainteresowany pewną rzeczą, zapytał skąd jestem. To mu powiedziałem, że jestem z Polski, a ten ohoho, z Polski, papież te sprawy, itd, itp. No i że ma specjalną cenę dla mnie, bo z Polski mało osób tu bywa. Cena to jedyne 1200 peso. Tłumaczę, że to i tak za drogo. To pyta ile mogę dać, to ja, że ok 300 peso. A on, że to niemożliwe. No to ja, że w takim razie nie chcę już kupić, to ten kolejno schodził do 1000, 800, 600, 500. Zobaczywszy i usłyszawszy to, tym bardziej zrezygnowałem bo chciał mnie wyrolować na maksa na początku. Kiedy odchodziłem już był w stanie mi sprzedać za 150, ale już się nie wróciłem.
Także uważajcie, bo miałem wrażenie, że sprzedawcy, jak widzą białego turystę to cena idzie x 10.
Co innego natomiast jest na Mercado 23. Od miejscowego dowiedziałem się, że to miejsce, w którym kupują lokalni. Ceny są tam tak niskie, że już nie musisz się targować. To co może być utargował na pierwszym targowisku tutaj dostaniesz od ręki.
Druga miejscowość, w której nocowałem to Playa del Carmen, która ma zupełnie inny układ i przypomina Polskie nadmorskie miejscowości, gdzie masz jedną główną ulicę i restauracje, bary są przy niej.
Stąd też możesz się dostać na pobliską wyspę Cozumel i przejechać ją całą skuterem, co szczególnie polecam.
Na Jukatanie jest bardzo bezpiecznie, policja jest na każdym kroku. Niektórym to może przeszkadzać, ja natomiast czułem się pewniejszy.
Warto wiedzieć, że jeśli chcesz zwiedzać zabytki to musisz się liczyć z opłatą za robienie zdjęć i filmów – ok. 50 peso.
To co może zaskoczyć to duża wilgotność powietrza. Spacerując możesz poczuć, jak Twoja koszulka robi się coraz cięższa 🙂
Co też warto wspomnieć to napiwki. Często w lokalach spotkałem już wyliczoną propozycję napiwku. Nie musisz płacić, ale jak dobra obsługa to po prostu nie wypada. I tak masz:
- 10% – good
- 15% – best
Do Meksyku nie potrzebujesz wizy. Możesz tam przebywać do 120 dni jeśli tylko planujesz wypoczywać.
Bardzo Wam polecam Jukatan. Miałem tam świetny urlop i wracają mi piękne wspomnienia kiedy tylko o nim pomyślę 🙂
A tu kilka ciekawych zdjęć:
Poniższa informacja w toalecie rozbawiła mnie najbardziej 🙂
Koniecznie spróbujcie grillowanego kaktusa.
Chrupiące skwarki. Smakują jak prażynki.
Tak to wygląda na targowisku.
Poniżej możesz znaleźć szczegółowe opisy atrakcji, które miałem okazje odwiedzić 🙂