Ile to było przygotowań, ile biegania po sklepach za prezentami. Wszystko po to, żeby ten wigilijny wieczór, przebiegł w radosnej atmosferze.
Od lat obserwuję przyjaciół i rodzinę, jak planują kupowanie podarków i spędzenie Świąt Bożego Narodzenia oraz jak było faktycznie.
Dla mnie 1-szy grudzień to już święta. Udekorowane witryny sklepów, półki pełne czekoladowych mikołajów oraz grające z głośników Last Christmas Wham-a! Kocham to, mimo nawet tej całej marketingowej nagonki, po prostu lubię ten grudniowy szał.
Niestety nie należę do osób, które kupują prezenty miesiąc wcześniej, ja zawsze robię to na ostatnią chwilę. Ostatnio nawet delikatnie dopytuję się co kupić, bo nie chcę wspomagać platform aukcyjnych z nietrafionymi prezentami, zwłaszcza, że osoby, które obdarowuję już wierzą w Mikołaja tylko z zasady 🙂
Co roku odwiedzam swój dom rodzinny, a tam, w większości, dania przygotowuje moja mama, więc to mój czas na bycie pasibrzuchem. Wszystko jest oczywiście, jak zawsze, wyśmienite!
Standardowo na stole ląduje barszczyk z uszkami, pierogi z grzybami i kapustą oraz ruskie. Nie może zabraknąć też krokietów i wszelkiego rodzaju rybek, zaczynając od smażonego karpia i dorsza, a kończąc na rybie po grecku i w zalewach. Nie brakuje też ciast, makowiec, sernik i pijak, tak tak pijak, polecam spróbować.
Na początku jest pusto…
A za chwilę pełniutko…
Te rybki!
Pieczeni też nie mogło zabraknąć!
A jak jest po Świętach? Ano jeszcze coś w lodówce zostało, więc zazwyczaj zajadamy się jeszcze przez jakiś czas wszystkimi smakołykami.
Co mówimy po Świętach?
W następnym roku zamawiamy catering, bo człowiek się napracuje i potem nie ma siły.
No masakra był tłok w sklepach, za rok kupujemy prezenty wcześniej.
Nie można tyle jeść bo człowiek nie może się ruszać i znowu w spodnie się nie zmieszczę!
I tak dalej, i tak dalej. Dobrze wiemy, że za rok będzie tak samo! 🙂
Mam nadzieję, że Święta były dla Was cudowne, że dostaliście od Mikołaja wymarzone prezenty, a Wasze brzuszki pomieściły wszystkie smakołyki 🙂