Nurkowanie nie jest takie trudne

Niedawno miałem okazję przejść wprowadzenie do nurkowania. Ku mojemu zdziwieniu okazało się bardzie proste niż myślałem.

Wprowadzenie odbywało się na basenie. Program obejmował część teoretyczną oraz zajęcia praktyczne.

Zaczęło się, że każdy z uczestników musiał wybrać sobie butlę z tlenem, dopasować kamizelkę, tzw JACKET, maskę, automat do oddychania i płetwy.

Następnie instruktor wytłumaczył nam podstawy. Z ciekawych informacji, które powiedział to, że nic nie może się stać podczas samego wskakiwania do wody, natomiast problemem jest wynurzanie. Jeśli nurkujemy na dużych głębokościach to bardzo ważna jest szybkość wynurzania. Jeśli wypłyniemy zbyt szybko grozi nam choroba dekompresyjna. Udowodnionym jest, że prawidłowa prędkość to prędkość unoszących się bąbelków powietrza. Także należy wypuścić ich kilka i dostosować się do ich szybkości.

Automat do oddychania dopasowuję ciśnienie do głębokości, także nie musimy się tym przejmować. Jest on podłączony do butli i zawiera dwa ustniki, po to żebyśmy mogli pomóc innym nurkom w potrzebie, kiedy braknie im tlenu. Dodatkowo w skład automatu wchodzi manometr, który pokazuje ilość pozostałego powietrza w butli. I tu można wymienić różne, od typowo mechanicznych po elektroniczne, które potrafią zaalarmować kiedy ilość tlenu jest krytyczna i należy wynurzać się.

Automat ma także wyjście na podłączenie do jacketa. To była niezła ciekawostka dla mnie, że dzięki podłączeniu do butli, można do nich wpuszczać lub wypuszczać z nich powietrze. Działa to jak balast w łodziach podwodnych. Dlatego jeśli poczujesz się zmęczony, możesz nadmuchać jacket i wypłynąć na powierzchnię. No świetne zabezpieczenie, o którego istnieniu nie miałem pojęcia.

Następnie, instruktor wytłumaczył zestaw znaków, a’la migowych, do szybkiej komunikacji pod wodą.

Po podłączeniu wszystkiego przeszliśmy do praktyki. I tutaj kolejna ciekawostka. Używaliście kiedyś maski lub okularków do pływania? Denerwowało Was ich zaparowywanie? Jeśli tak to najlepszym sposobem, polecamym przez instruktora, to po prostu użycie własnej śliny. Należy nią natrzeć i przepłukać. Ochydne? Możliwe, ale działa! Kolejnym sposobem to nasmarowanie pastą do zębów i pozostawienie na noc. Potem należy spłukać i ponoć efekt też jest zadowalający. Ja jeszcze nie zdążyłem tego wypróbować 🙂

No to czas do wody! Poniżej widzicie znak, który często pojawiał się w filmach o nurkowaniu. Oznacza, że wszystko jest OK. Jeśli chcecie pokazać kciuk do góry, to będzie on oznaczał, że chcecie się wynurzać. Natomiast do dołu to zanurzenie, a nożyczki, że należy płynąć.

W wodzie wykonywaliśmy różne ćwiczenia, jak ściągnięcie maski i jej założenie. Okazuje się to banalnie proste. Po założeniu jej, wystarczy odchylić dół i wdmuchać powietrze przez nos. Tlen wypełni przestrzeń maski i wypcha wodę. Uczyliśmy się też, jak odnaleźć ustnik, jak regulować zanurzenie samą ilością powietrza w płucach oraz jak oczyszczać z wody aparat tlenowy.

Pod wodą czułem się świetnie. To znakomite uczucie być pod wodą, oddychać swobodnie i obserwować co się dzieje wokoło Ciebie. Mam nadzieję zapisać się na jakiś bardziej zaawansowany kurs i spróbować swoich sił na otwartym akwenie wodnym. Niesamowicie musi wyglądać taki wodny świat. Na pewno jest inny niż basen 🙂