Ta miejscowość to absolutna konieczność dla osób lubiących zabytki, szczególnie związanych z cywilizacją Majów.
To była moja pierwsza lokalna wycieczka, jedna z wielu, którą zakupiłem u przemiłego Pana Fernando w centrum handlowym w Cancún. I tutaj też ważna zasada. Targuj się i jeszcze raz targuj się. Z początkowych znacznie wyższych cen, udało się uzyskać wycieczki za sensowne kwoty.
To miejsce jest bardzo zatłoczone przez turystów, dlatego warto wybrać się tam z samego rana. Dojazd tam to co najmniej 2-3 godziny także to będzie całodniowa podróż.
Chichén Itzá jest na liście nowych cudów świata, tym bardziej jest to miejsce, które warto zobaczyć będąc w Meksyku.
Wykupiona wycieczka zawierała jeszcze dodatkowe atrakcje. Po drodze do celu odwiedziliśmy Cenote! To coś w rodzaju studni, które ze względu na ograniczone opady i brak rzek, były wykorzystywane przez Majów przez cały rok. Obecnie służą tylko turystom, jako basen. Woda mimo małego świetlika nie była lodowata. Miała ok. 20ºC, do tego krystalicznie czysta. Bardzo przyjemnie wspominam tę kąpiel, bo na zewnątrz było co najmniej z 30ºC.
Oprócz kąpieli, była możliwość spróbowania świeżo przygotowanego tacos. Także meksykańskie warsztaty kulinarne mam zaliczone 🙂
Kolejnym punktem programu było już samo tytułowe miasto. Na miejscu mnóstwo autokarów, ludzi, kolejka do kas. W związku z tym, że byliśmy grupą zorganizowaną to całkiem sprawnie wszystko przebiegło. Ciekawostka dla posiadaczy kamer lub GoPro. Za możliwość nagrywania filmów trzeba zapłacić 45 peso (11 zł). Śmiesznym jest fakt, że nikt tego nie weryfikuję po przejściu bramek wejściowych. Z resztą przecież telefonem, czy też zwykłym aparatem też możesz nagrywać! No ale tak sobie wymyślili i żeby nie mieć problemu, zapłaciłem.
Po wejściu ukazała się ona, Piramida Kukulkana! Budowla, którą pewnie każdy kojarzy z filmów, czy tam gier. Przepiękna! Plusem wykupionej wycieczki był przewodnik. Niestety, jak organizujesz wyprawy samemu to musisz wiele informacji doczytać, a ja byłem na urlopie i jedyne co chciałem robić to odpoczywać 🙂 Była możliwość wędrówki w języku angielskim i hiszpańskim, wybrałem ten pierwszy, bo z hiszpańskiego znam tylko kilka słów, w tym najważniejsze cerveza.
Wróćmy do tematu piramidy. Przewodnik wspomniał, że jeszcze kilka lat temu można było na nią wchodzić, ale jakaś nieostrożna Pani, wchodząc na górę robiła zdjęcia, no i skończyło się to dla niej śmiertelnym upadkiem. Następnego dnia wszystkie budowle i ruiny były otoczone drutem. Także od stycznia 2006 można ją podziwiać tylko z dołu.
Budowla jest ściśle powiązana z kalendarzem. Jej położenie i kształt także miały swoje przeznaczenie. I tak w wiosenną i jesienną równonoc na schodach piramidy można zobaczyć ciekawe zjawisko, które objawia się widokiem węża spełzującego w dół piramidy.
Źródło: wikipedia.org
W okolicy piramidy było znacznie więcej budowli, niestety nie były już tak dobrze zachowane, jak ta pierwsza. Poniżej to obserwatorium.
Ponoć pomiędzy budowlami są podziemne tunele, w ten sposób kapłani mogli przechodzić pomiędzy nimi unikając przedzierania się przez tłumy. Chodziło też, że kapłan pokazywał się zawsze przodem do ludu. Poniżej to Świątynia wojowników.
Wśród Majów istniał podział klasowy i to nie tylko z nazwy. Przewodnik pokazał nam na zdjęciach, że to były fizyczne różnice, we wzroście i kształcie czaszki, która była podłużna.
Źródło: wikipedia.org
Jednak, po zrobieniu małego dochodzenia po powrocie, dowiedziałem się, że za kształt czaszki nie odpowiadały inne geny, ale zabieg, którego dokonywano w młodości.
Źródło: wikipedia.org
Dlatego warto, ale to warto mieć przewodnika, dzięki któremu dowiemy się czegoś ciekawego zamiast przechodzić obojętnie obok sterty kamieni 🙂